Noce w białej satynie

Te ostatnie dni lipca mijają mi tak spokojnie. Żar leje się z nieba, a ja codziennie rano piję kawę na balkonie i wygrzewam się w słońcu, czując jak zimno betonu chłodzi mi stopy. Uwielbiam klimat tych letnich  miesięcy. Mają w sobie taką atmosferę spokoju i senności w dzień, i zarazem zapach szaleństwa i przygody wieczorem. Nigdy życie nie jest tak piękne i intensywne jak w letnie wieczory. W letnie wieczory, przesiąknięte ciepłem upalnego dnia, gdy wieje delikatny, lekko chłodny wiatr i człowiek wie, że to wszystko, czego potrzebuje. W takie wieczory wszystko może się zdarzyć. Wydawałoby się, że one nigdy się nie skończą, że słońce nigdy nie wstanie, a ta atmosfera szaleństwa będzie spowijała nas jak ciemność nocy. Światło latarni jest takie jasne i oślepia nasze oczy, otaczając świat złocistą mgiełką. Chodzimy nad Wisłę, siadamy na tych betonowych schodkach przy żoliborskiej plaży i szukamy gwiazd. Patrzę na równomierny nurt rzeki i myślę, że to wszystko się skończy, chociaż tak bardzo nie chcę, żeby się kończyło. Potem, gdy już się upijemy zdarza się nam tańczyć na plaży. Śmiejemy się, słyszymy głosy innych ludzi, a blask ich ognisk odbija się na naszych twarzach.
Wiem, że będę musiała długo czekać, aż znowu nadejdą te chwile, więc chwytam ich każdą minutę, każdą sekundę. Chcę to wszystko dobrze zapamiętać. Chcę zamknąć obraz i atmosferę, i zapach tego lata w swojej głowie. Chcę zatrzymać uczucie beztroski i radości, które przynosi mi każdy dzień.
W poniedziałek wyjeżdżam na Mazury. Uwielbiam gdzieś jeździć, podróżować. Lubię to uczucie ekscytacji i napięcia przed podróżą. Sam moment przemieszczania się, gdy mam czas na rozmyślania. Gdy człowiek gdzieś zmierza, jego myśli są inne, on sam się zmienia. Staje się skłonny do refleksji. Może dlatego tak to lubię. A kiedy wraca się do domu, wszystko wydaje się inne, choć niby nic się nie zmieniło.
W każdym razie wyjeżdżam i to jest najważniejsze. Nie wiem, kiedy wrócę. Za tydzień, może za dwa.
Ludzie zawsze gdzieś podróżują. Całe życie człowieka jest podróżą w kierunku śmierci. Ale przecież nie koniec jest najważniejszy, lecz to, co zobaczymy po drodze.












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej