Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2016

Drzewa w październiku

Miłość to cień. Leżysz i płaczesz po niej - Sylvia Plath - Wiąz (tłum. T. Truszkowska) Drzewa robią wiatr. Nocą ich cień chciał mnie schwytać więc czuwałam jak sowa całą noc czujna, kurcząc się gdy wyciągały dłonie. Już prawie październik a dzisiejszy dzień nie należy do bezpiecznych.  Każde dotknięcie rani mnie do krwi która płynie, płynie ze środka do środka cyrkulacja jest nawet wewnątrz mnie -- jak w kosmosie każe bić memu sercu. Nocą te drzewa kradną mój tlen, mój strach to dla nich za mało chcą więcej, więcej -- życia, życia, bo giną same. Czy ich chlorofil mógłby mnie nasycić? Co to za twarz tak śmiercionośna w gąszczu gałęzi?  Zaciskam palce , wkładam je do ust gdy mi źle, gdy staję się ogromna, tak wielka, że rozsadzona przez cienie. Wyrzyguję je z siebie kawałek po kawałku. Być drzewem by żyć tlenem. Nihilizm rośnięcia; jak dziecko - jak jego krzyk budzi mnie ich płacz. Boję się dzieci, ich nagiej skóry i zapachu bezradnych ciałek. Z

Was im Liede soll erstehen, muss im Leben untergehen

Co w pieśni ma ożyć, w życiu musi zginąć.  Utrzymaj kamień na wodzie, Victorio. Zanurz w nim wszystkie swoje troski. Niech nie tonie. Hello darkness my old friend, w Nowym Yorku jest się jeszcze bardziej samotnym niż w Warszawie. Empire State Building woła nas o pomoc. Rozwiążmy wszystkie supełki zawiązane by pamiętać. Pamięć od dawna zdaje się nas zawodzić. Zawodzi nas wiele rzeczy. Muzyka, balet, teatr. Gdy wychodzimy mieszamy się z tłumem, stajemy się tłumem. Obserwując widowisko migoczemy niewidocznością. Nawet Manhattan nie czyni nas wyjątkowymi. Jesteśmy tylko dwojgiem ludzi którzy rano szepczą sobie te same kłamstwa co wieczorem. Gdy ona podaje ci truskawki ja odwracam głowę. Odwracam głowę na twoje telefony, obiecując że oddzwonię. Odkładam słuchawkę, żebyś usłyszała martwą ciszę. Październik przynosi wiatr, którego schizofrenicy się boją. Będzie więcej samobójstw. Jesień cofa życie. Wykasuj, wykasuj, wykasuj. Widziałam gęsi lecące kluczami na p

Dobra zmiana?

Dzieci zamknięte w butelkach z mlekiem, dzieci rodzące się martwe, wychodzące z łona pijanej macicy wiedzą, czym jest życie. Czy wiem ja? Jestem biała, jestem Polką i nie mam się czego obawiać. Nie zostanę zwyzywana w metrze, nie obetną mi głowy i nie wyrzucą z plaży czy od fryzjera. Mogę iść do najlepszych salonów mody, wiedząc że jestem szczęśliwie wybraną księżniczką. Nie mam się czego obawiać poza zgwałceniem przez polskiego nacjonalistę, który weźmie to, co do niego należy. Jestem Polką i jestem kobietą - z Mazurkiem Dąbrowskiego na ustach zrobi to z przyjemnością nie raz a pięćset razy.  'Tak!', krzyknę do boga, aby wypełnić swój los. Moje dzieci urodzą się martwe zabite bezmiłóścią w tym kraju nad Wisłą. Krucjata mnie nie ocali. Z workiem na oczach miałabym większe szanse być Temidą a nie Matką Polką.  To tylko kolejne dwieście lat wstawania z kolan. Wycierania ust. Jedyna dobra zmiana.

Sylvia Plath pisze list do Teda Hughesa

Malowałam serca na progach drzwi, koślawe serca, różowe i niebieskie, tak krzywe jak moje słowa. Amplituda naszej miłości, krzywa uniesień malała wraz ze spadkiem temperatury. Moja matka nie mogła się dowiedzieć. Pole narcyzów należało się tobie nasza córka zrywała je aby później sprzedawać swoje obrazy. Serca topniały na kołyskach naszych dzieci, a zagubione nożyczki nie zostały odnalezione. Przeczuwałam jej odbicie w twoich oczach. Plamki piekieł wypuściły moje demony schowane w trumnie mojego ojca, której nigdy nie widziałam. Aż do momentu gdy wygryzłam ci kawałek policzka. Twoje słowa znaczyły więcej ale moje przeznaczenie cię pochłonęło. Byłeś Niemcem z krainy Emily Bronte. Byłeś anachroniczny. Mój binarny mąż porzucił Europę na rzecz Azji. Starą Europę, która odrodziła się w Ameryce. Moi bogowie wysłuchali wszystkich moich modlitw. Pędziłam na bułanym koniu Szekspira do samego końca. 

Siedząc nad korektą

Tu postawię przecinek a tam zmienię całe zdanie. Mam już tyle przecinków że starczy mi na całe życie. Poprzyklejam je do czoła każdego mijanego człowieka. I mogę wymazać każdy akapit zmienić każdy szyk który jest nieporadny. To takie ładnesłowo. Niepotrzebanawetspacji. Teraz wiem więcej o pilingach chemicznych niż o literaturze baroku więcej tu botuliny niż mojej duszy Sztywnie wypełniam pozostałe godziny aby złożyli na moim ręku zamaszysty podpis. Papierek który zaniosę do dziekanatu. Odhaczone. Odhaczone odhaczone odhaczone. Gdyby we wszystkim można było z taką łatwością. Bez żadnych metafor. i niech się skończy sieskonczy myślę przy kolejnym tekście napędzana kawą i grzybicą paznokci teraz nawet uwierzę w te zabiegi upiększające mogę nawet zostać kosmetyczką kosmetyczką od pisma w której schowam wszystkie swoje wiersze.