Odkopane i moja udawana podróż

I

Sekundy gonią minuty
minuty godziny
noce gonią dni
a miesiące lata

Gwiazdy gonią Słońce
(chociaż są tym samym)
a ja gonię
siebie -
tę, którą utraciłam
porzuciłam obojętnie
nie oglądając się przez ramię.
Tylko czasem gdy otworzę
stary zeszyt
ona przychodzi i
patrzy ze smutkiem
na to, co się stało
ze mną
ze światem
z całą przyszłością
(teraz już tylko przeszłością)

I tylko tyle mam
ile nie mam
ile nie było
mi dane.

31 lipca 2014r,

II

Słyszę -
jakiś chłopak płacze,
krzyczy, że ktoś łamie mu serce.
Boże - myślę -
jak to dobrze,
że nie jestem sama.

15 sierpnia 2014r.

    Naszło mnie na wspominanie wakacji i to był zły pomysł, bo gdy spojrzałam za okno poczułam jak ogarnia mnie rozpacz. Jednocześnie nie wiem, czy te chwile byłyby takie piękne, gdyby nie przeminęły.
Wczoraj udawałam, że wyjeżdżam. Spakowałam w plecak komplet czystych ubrań, jedno jabłko i żelki. Wsadziłam jeszcze tomik wierszy Szymborskiej; choć nigdy za nią nie przepadałam, to teraz mnie zachwyca (ale tylko momentami)  i dołożyłam oczywiście swoje wiersze. Ubrałam się ciepło i wyszłam. Idąc, wyobrażałam sobie, że nie znam okolicy. Chodziłam i udawałam, że jestem tu pierwszy raz i oglądam wszystko z zaciekawieniem. Zastanawiałam się, jakby to było, gdybym po prostu pojechała na dworzec, kupiła pierwszy lepszy bilet i wyjechała.
Jak zawsze, gdy nie wiem, gdzie iść, gdy potrzebuję spokoju, nogi poniosły mnie nad Wisłę. Chciałam zobaczyć, jak wygląda w zimie, gdy jest ciemno i ponuro. Dotarłam na miejsce i patrzyłam na czarną wodę, i się bałam. Bałam się mojej utopii, mojego schronienia. Wtedy pomyślałam, że zima wszystko odmienia. Zimą wszystko wydaje się inne, przerażające. Potem patrzyłam ze wzgórza Cytadeli jak samochody jeżdżą w dole. Podążałam wzrokiem za tymi światełkami i wydawało mi się to nierealne, że w tym momencie istnieją jacyś inni ludzie oprócz mnie i pewnej osoby, która zajmowała moje myśli. Odtwarzałam sobie słowa, które od niej usłyszałam i zastanawiałam się, czy były prawdziwe, bo wydawały się zbyt piękne. Może tylko je sobie wymyśliłam, jak większość rzeczy tego wieczoru.
Wydawałam się sobie inną dziewczyną; moje życie i cały świat wydawały się melodią, którą usłyszałam po raz pierwszy.
Potem westchnęłam i wróciłam do domu. Wróciłam do mojego nie-życia. Już sama nie wiem, co jest moją
fikcją, a co rzeczywistością. Nigdzie nie pojechałam, przecież jestem pilną studentką, która może jedynie marzyć, ale nigdy nie odważy się zrealizować swoich myśli, że zostawia cały świat za sobą.

Wiersz pisany z góry, gdy świat to wydawał się nierealny, a nie ja.

Wszystko, co najgorsze
Właśnie mnie spotkało.

Poszłam nad Wisłę
szukając wybawienia
ale dała mi tylko
grozę i strach
Martwy ptak leżał u mych stóp
jak cały świat
zamknięty w mojej pięści.

Mogę otworzyć noc
jak trumny wieko
ale ciemność i tak mnie pochłonie
bo odeszłam za daleko
żeby zawrócić

Samochody migoczą swoimi światłami,
mijają mnie tak obojętnie
jeżdżąc w jedną i drugą
stronę; życia ich wszystkich są takie banalne
miliony istnień,
a ja nawet nie wiem
nawet nie wiem kim
w tym wszystkim
jestem ja

4 grudnia 2014r.







 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej