"O czym można jeszcze mówic?"

Siedzę w fotelu przy biurku. Palę papierosa, popijając go kawą. Przez otwarty balkon wdziera się do mojego pokoju świeże powietrze. Wiatr hula w promieniach słońca pośród drzew, które nie mają jeszcze liści; zaledwie ich czerwone zalążki w postaci zbitych, czerwonych kulek. Ta faza ich rozwoju zawsze przypomina mi jesień - intensywne odcienie żółci i czerwieni. To tak, jakby narodziny przypominały o niechybnym końcu, które je czeka. Kolor początku umiera. Bo czy nie do tego wszystko dąży - do śmierci? Nie lubię o tym myśleć. Przecież jest wiosna, jest 20 kwietnia, zaraz wybuchną pączki kwiatów. Wśród nagich drzew i zielonych plam trawy już można dostrzec żółte forsycje i żonkile, które wyglądają jak małe, uwięzione na ziemi Słońca, oraz białe kwiecie mirabelki. Już teraz myślę o dusznym zapachu jaśminu; rozkwitnie dopiero w czerwcu i będzie wiądł w upalne dni. Myślę też o świeżym zapachu konwalii - kojarzy mi się z moimi urodzinami - zawsze dostaję te urocze, małe bukieciki, upamiętniające dzień, w którym się urodziłam. 8 maja to też rocznica zwycięstwa, zakończenie Apokalipsy spełnionej. Urodziłam się w 50 lat po zakończeniu II wojny światowej, dlatego moi rodzice na drugie imię dali mi Wiktoria. Ale myślę, że to także dlatego, że wygrałam wtedy walkę ze śmiercią, która prawie mnie dopadła. Lekarze mówili, że to był cud.
Zapalam kolejnego papierosa i w kłębach jego dymu napływa do mnie wspomnienie wieczoru sprzed dwóch tygodni. Siedziałam z Małą Iz w Univerze. Rozmawiałyśmy o tym, co można jeszcze wymyślić, skoro wszystko już było. Nasz świat się kończy i nieustannie dopada mnie myśl o naszej skończoności. To trochę tak, jakbyśmy żyli w epoce Fin de siècle. Zapisałam wtedy w swoim notatniku:
Jak odnaleźć się w tym świecie bez idei? Jak odnaleźć się w tym świecie ułudy, w którym każda droga została już utarta? Przebrnięto przez wszystkie ścieżki. Nasz świat przemija, nie ma już nowatorstwa. Bo co można jeszcze odkryć? O czym można jeszcze pisać? Nie mamy pomysłu na życie i czy kiedykolwiek będziemy jeszcze mieli? Czy są jeszcze jakieś pomysły, które nie były już wykorzystane? 
Tuż pod tym widnieje cytat z Kroniki wypadków miłosnych Konwickiego:
A może warto dalej żyć przetrwać złe chwile i później z pobłażliwym zdumieniem przypomnieć sobie te drobne okruchy klęsk i dziwić się, że tyle mogły znaczyć kiedyś i tak niewiele brakowało do ostatecznego kroku. 
Zawsze marzyłam o tym, żeby spotkać Konwickiego, który podobno przechadzał się po Placu Trzech Krzyży i płakał, gdy ktoś go rozpoznał (do czego to doszło!). Niestety, nie zdążyłam. Ostatnio umiera tylu cenionych artystów: Marquez, Różewicz, Konwicki. Niedawno też umarł ktoś wielki, ale w tej chwili nie mogę przypomnieć sobie kto.

Be not like them
and you will
survive.

minute by minute.

Tak, Panie Bukowski, może to jest jakieś rozwiązanie. Jednak czy można jeszcze nie być jak oni? Czy jest jeszcze jakiś pierwiastek niewykorzystany? Tyle piasku przesypało się już w klepsydrze naszego czasu i nie wiem, czy zostało jeszcze jakieś ziarenko różne od reszty. Może nasz piasek już się skończył, a klepsydra została rozbita, albo stoi gdzieś w kącie, pokryta kurzem, zapomniana pośród tylu wieków.
Wiem, że aby zostać zapamiętaną, muszę odkryć nową drogę pośród starych ścieżek. Tylko czy istnieją jeszcze nieodkryte lądy? Potrzebuję całego wszechświata, aby wypełnić go swoją twórczością.
Obudziłam się któregoś ranka ze słowami w mojej głowie: Jestem drogą, po której przechodzą inne życia. To zdanie zawsze trzepoce w jakimś zakamarku mojego umysłu, niczym skrzydła ptaków miotane wiatrem. To siedem wyrazów, niby tak jasnych, ale ciągle mam wrażenie, że do końca nie pojęłam ich semantyki. I ciągle staram się pojąć. Może to jest sens mojego życia? Może rzeczywiście jestem drogą, po której przemykają inni ludzie; ci, którzy coś dla mnie znaczą i te setki twarzy, spotykanych codziennie, które pojawiają się, by zniknąć.
Patrzę przez okno. Nasz świat wciąż istnieje. Świeci słońce, a niebo fragmentami jest niebieskie.



 
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej