"Stoimy w ciemności, otoczeni światłem"

Żyjemy w ciemności, otoczeni światłem. Otacza nas krąg jasności, aureola światła, która przesuwa się z każdym naszym krokiem, nie pozawala nam się do siebie zbliżyć. Przez całe życie niezmiennie do niej zdążamy, lecz ona niezmiennie nam ucieka.
Novalis twierdził, że wszelkie wspomnienie jest teraźniejszością. Heraklit uważał, że wszystko, podobnie jak ogień, jest w wiecznym ruchu. Wszystko gaśnie, aby znowu zapłonąć. Wszystko płynie, ale płynąc podlega przemianie. Podobno tak samo jest z pamięcią. Jedne obrazy gasną, ale na ich miejsce pojawiają się inne, które nie są identyczne z poprzednimi.
Choć ostatnio dni wydają się takie podobne, wpadają na siebie i rozmazują, to rzeczywiście - w istocie żaden z nich jest taki sam. Godzina popycha godzinę, ale do czegoś to dąży.
Mylił się Marquez, gdy pisał, że najbardziej odczuwa się brak osoby, siedząc obok niej, ze świadomością, że nigdy nie będzie twoja. Najbardziej odczuwa się brak pewnej osoby, kiedy wiesz, że będziecie spotykać się sporadycznie, od przypadku do przypadku, a im tych przypadków będzie mniej, tym obraz tej osoby bardziej będzie się zacierał. Serce będzie biło coraz wolniej, wspomnienia będą wygasały, blakły, zastąpione przez inne, aż miniesz tę osobę w tłumie i dopiero po jakimś czasie spostrzeżesz, że kiedyś ją kochałeś. Nie ma nic bardziej nietrwałego niż ludzka pamięć i ludzkie serce.
Za to miał rację Marquez, kiedy pisał w "Miłości w czasach zarazy", że "(...) pamięć serca unicestwia złe wspomnienia, wyolbrzymiając dobre, i dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości." Bo w końcu czym jest przeszłość? Dzisiaj, które przeminęło; zawsze piękniejszym, zawsze bardziej intensywnym i upajającym. Chociaż są takie "kiedyś", których człowiek nigdy w życiu by nie powtórzył. Ciągle zaskakuje mnie, jak wielkie części naszego życia są zależne od małych decyzji. Jak przez te małe decyzje poznajemy osoby, które zmieniają wszystkie nasze mechanizmy. Znajdujemy się w sytuacjach, które łamią wszystkie nasze zasady.
Chciałabym mieć magiczną kulę, która ukazywałaby mi alternatywną wersję mojej rzeczywistości - nic nie zmieniała, jedynie pokazywała, co mogło by się wydarzyć, gdybym podjęła inną decyzję. Chociaż zamiast tego wystarczyłaby mi pewność, że wszystko w moim życiu poszło tak, jak powinno.
"Człowiek, który przestaje się dziwić, jest wydrążony, ma wypalone serce. W człowieku, który uważa, że wszystko już było i nic nie może go zdziwić, umarło to, co najpiękniejsze - uroda życia."
Przecież mogę wmówić sobie i całemu światu, że wszystko w moim życiu jest idealne, że jestem dokładnie w tym momencie życia, w którym chciałam być. "Oto jestem jak Bóstwo: przyjmuję sprzeczne modły ślepych śmiertelników, nic nie zmieniając w niewzruszonych wyrokach."



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej