Szpitale zadżumionych

Wybuchła wiosna,
wieje Santa Anas.
Płoną szpitale zadżumionych.

R o d z i   się
Życie.

Wtaczam się
z jednego dnia
w drugi
przez snów moich ślepe pustynie.

Jest przecież kwiecień.
(najokrutniejszy z miesięcy)
Ogień szaleje.

      ...horyzont krwawi ogniem
         gwiazdami
        - łuny na zachodzie

                                   [Bez zmian]

              Mówiłeś, ktoś mówił,
              że to wszystko się skończy.
                        (Wczoraj ktoś skoczył z okna)

[Lecz]   rytm mojej krwi wyznacza mi
             godziny.
[Nadal] bębni mi w żyłach; wiem
             to śmierć przyczajona
             na kocich łapach.
             Śmierć o twoim spojrzeniu
             Śmiercią jesteś ty -
             mówię do lustra (jego pocięte linie rozcinają mi twarz)

Bo wszystko płonie płonie płonie.
Z moich słów został popiół.
Z moich ust został popiół.

        Mówiłam: śmierć ma dziewięć kręgów
        Mój kręgosłup ma tylko trzydzieści cztery.

 Jeszcze
    trzydzieści cztery
        trzydzieści cztery razy.
   Jeszcze.
                              Mój
                                 Boże.
             

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej