"psychologiczna, areligijna, osobista, (...) błyskotliwa, dzika i obliczona na budzenie zdziwienia"

Zabrałeś mi zachód, zabrałeś mi wschód;
zabrałeś mi to, co przede mną i zabrałeś to, co za mną,
zabrałeś mi księżyc, zabrałeś mi słońce,
i boję się, że zabrałeś mi także Boga!
"Donal Og"
-----------------------------------------

Całe życie jestem uwięziona między wiarą w mityczne przeznaczenie, w fatalność, w kosmiczne siły, które kierują naszym życiem; tworzą je i mogą je zniszczyć, a poczuciem nicości, poczuciem, że niczego wyższego nie ma. Jesteśmy jednostkami we wszechświecie, które rozpaczliwie wznoszą ramiona do nieba, ale napotykają jedynie milczącą pustkę. Nie dziurę - dziura to ślad minionej obecności. Tam nigdy niczego nie było.
Nasze wertykalne nakierowanie, wertykalną postawę przekształca olbrzymi, przerażający, wampiryczny step, który spłaszcza tę drogę, pochłania ją. Stajemy się horyzontem, który może tylko objąć ziemię swoimi ramionami, lecz już nigdy nie wzniesie ich do góry.


Mogę przynieść ci smutek, Boże.
Mogę cie zawieść. Zawieźć cię
na skrzyżowanie Świętokrzyskiej
i Nowego Światu; tam, gdzie zaczęła się
moja droga do Wielkości. Nie będę
bać się słów. Bałam się wielu rzeczy.
Lecz nigdy więcej, nie, nigdy więcej,
nie od wczoraj gdy stałam się ----
Już nie dziewczyną.

Zawiodłam siebie. Zawiozłam się
do kresu, do kresu chwili, gdy pierwszy
krwawy promień słońca dotyka świtu,
gdzie spotykają się dwa światy.

Ta mowa nic we mnie nie zmieniła;
nie dała mi zastrzyku hemoglobiny,
moje krwinki co najwyżej
upomniały się o atomy powietrza,
bezczynne. Było to poniekąd
cykutą na moją obojętność,
cykutą, która nie zabija, a zniekształca.

Oto zaczyna się mój wielki regres;
nic mu nie przyniosłam,
nic nie wzięłam dla siebie. Zaczęło się
lato, zbyt dużo wolnego czasu wypełnionego
seksem. Wnikam do korzeni drzewa
i zatruwam je od środka. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej