I tasted the malignity

Obrócę się i spłonę.
Powrócę płomiennowłosa.
Dobrze wiesz, że w tych ciemnych zakamarkach twojego umysłu
jestem ja, z nogami pomiędzy księżycem a słońcem
głową w drodze mlecznej, kolanem na Orionie.
Opętałam gwiazdy. Robią to, co im każę.

Moje usta są konstrukcją; były obiektem podziwu
wielu architektów lecz żadnego konesera sztuki,
żadnego poety.

A ty, mój aryjski Orfeuszu,
kochasz Rachelę - jak każdy.
Byłeś na usługach przez siedem długich lat. A ja
mam urodę bezpłodnej żydówki, która umarła
zagazowana w hitlerowskich łaźniach.

Herr Doktor, to ja -
twoje dzieło;
czysta i niewinna jak biała kamelia,
biała orchidea z ogrodów Semiramidy.

Moja nowa rola femme fatale,
francuskiej aktoreczki pijącej szampana na Montmartre
małej szczupłej żmijki, w której oczach odbija się płomień
podpalający świat. Po jej boku prześlizguje się Kosmos.
To ona czy ja? To ja czy ona? Ona, ona.

Te wszystkie różowe serca
spłoną na moim oddechu. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej