Niby biblioteka a świeci jak burdel
Mój boże, co za żart; tak gęsty i dławiący - mogę
rozgryźć twój śmiech, aż do starannie ukrywanych pokładów
smutku. Warczące, warczące żarówki pokojowe
wgryzające się w oczy. Stal przymarza do języka
na zimnie. W tym pokoju hotelowym
gdzie każdy może, och może, przyjść i dostać
swoje słowo niemal na własność rozbijam te wersy. Sestyna
z hukiem ignoruje zasady harmonii. Heideggerowski
byt wrzucony w nicość, Thomas Mann z dnia na dzień
zmieniający obiekty swojej rozkoszy. Zapłać
a dostaniesz bibliotekarskie kurwy
w obcisłych sukienkach. Nie masz
pojęcia o czym szepczą między regałami. Mężczyźni
przychodzą tam tylko dla nich, dla tych miękkich
rozłożystych piersi. Twój śmiech jest nie na miejscu.
Uwierz mi, że nie znasz nawet połowy tajemnic
tych sekretnych pokoi. Przybytek kultury z burdelem
w piwnicach dla każdego stoi otworem.
Hasłem jest Frau. Nein, nein, ich kann nicht.
Mój biedny zagubiony synku, chodź,
chodź do mnie, kochany, zobacz, że już nie trzeba
rozwodzić się nad każdym bezdomnym
spojrzeniem w szaleństwo. Poczucie bezprawnej
wolności niesie ze sobą zbyt wielkie pokłady
niebezpieczeństwa. Recytowały, śpiewały
ze śmiechem, nie widząc, że nigdy,
nigdy, nigdy nie są same.
rozgryźć twój śmiech, aż do starannie ukrywanych pokładów
smutku. Warczące, warczące żarówki pokojowe
wgryzające się w oczy. Stal przymarza do języka
na zimnie. W tym pokoju hotelowym
gdzie każdy może, och może, przyjść i dostać
swoje słowo niemal na własność rozbijam te wersy. Sestyna
z hukiem ignoruje zasady harmonii. Heideggerowski
byt wrzucony w nicość, Thomas Mann z dnia na dzień
zmieniający obiekty swojej rozkoszy. Zapłać
a dostaniesz bibliotekarskie kurwy
w obcisłych sukienkach. Nie masz
pojęcia o czym szepczą między regałami. Mężczyźni
przychodzą tam tylko dla nich, dla tych miękkich
rozłożystych piersi. Twój śmiech jest nie na miejscu.
Uwierz mi, że nie znasz nawet połowy tajemnic
tych sekretnych pokoi. Przybytek kultury z burdelem
w piwnicach dla każdego stoi otworem.
Hasłem jest Frau. Nein, nein, ich kann nicht.
Mój biedny zagubiony synku, chodź,
chodź do mnie, kochany, zobacz, że już nie trzeba
rozwodzić się nad każdym bezdomnym
spojrzeniem w szaleństwo. Poczucie bezprawnej
wolności niesie ze sobą zbyt wielkie pokłady
niebezpieczeństwa. Recytowały, śpiewały
ze śmiechem, nie widząc, że nigdy,
nigdy, nigdy nie są same.
Komentarze
Prześlij komentarz