Teraz nie ma nic pomiędzy nami

Księżyc jest blady i straszny. Znowu
chce mojej krwi - miesza mi sny
a w tych snach widzę stosy
książek palone przez nazistów.

Wybrałam jedną z nich i był to Doktor
Faustus, choć myślałam, że to Faust.
Czerwona książka płonęła w moich rękach,
gdy drzewa otoczyły mnie kręgiem i

ułożyły się w krzyż. Nie były drabiną.
Żywym można czuć się tylko na cmentarzu;
tak bardzo chciałabym uwierzyć w słodycz
bosych stóp całowanych przez węża.

Lecz jestem zmęczona dotykaniem twoich ran,
dualizmem świata i czasu. Nie potrzeba mi
twoich naiwnych dogmatów, apokryfów. I jestem
zmęczona umieraniem, każdą dziedziną życia, które

obejmujesz. Katolicka Polsko.

Wbijasz mi drzazgi pod paznokcie, kładziesz
na czole ususzone serce gołębia, lecz
nie łudź się, że coś powiem. Triumf?
A gdzież tu zwycięstwo, na Boga?

Wszyscy moi chtoniczni bogowie,
umarli na bezdrożach, wypędzeni
ogniem i krzyżem zdychali jak psy.
Krew kapała z pyska Cerbera na

świat. Jego potrójny język nie dotknie
już mojej skóry  - w malignie.
To miejsce walki przeznaczone
na starcie Szatana i Aniołów

jest moją ręką. Telluryczny zapach
serca i śliny. Rzuć tylko kostką,
aby zaczęła się gra, jeśli masz odwagę.
Burze, burze nad nami, pod nami,

bo zmarli powstają z grobów i niech
zabrzmi ALLELUJA! Zmartwychwstał
Pan! Przesuń palcem po klawiszach
i uderz w jeden dźwięk - dźwięk - dźwięk.

Prawo moralne we mnie, a piekło to inni.
Nie ja i nie ty. To byłam ja i to byłeś ty.
Teraz nie ma już nic pomiędzy nami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej