Tym razem to po prostu sprawa umierania

Po
jednym dziecku w każdym
kącie mojej głowy:
ślepy doktor dopychał je
z powrotem a chichoczące
pielęgniarki zasłaniały oczy.
Powiedz mi coś, czego nie wiem:
woda spływa jak pajęczyna.
Pająku, pająku, jak się tu
dostałeś? Grozi, że zje
wszystkie białe kartki,
wszystkie tabletki

skórą, kolejnym wcieleniem
komety, wielkiej płonącej
kuli mojego oka.

Krowy, owce i ludzie
żyli w tej krainie. Ludzie
jedli krowy, owce jadły mi ręce,
ludzie jedli też mnie. Zielone ryby
na krańcach ich zmęczeń.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej