Eksploracja siebie

Gdzie oni? moi desygnowani bogowie,
bogowie, którzy nie w Dziady a Noc Kupały
przychodzą, gdy Słońce spada w dół, a ja
drżę, że to po raz ostatni tak właśnie kończy
się świat - skomleniem? Ścieram różowe
fragmenty z mojego serca: niech będzie śliskie i
srebrne jak rtęć w mojej głowie, szare jak arszenik
fajerwerków mojego jestestwa. Nie potrafię
nie pisać o sobie, nie potrafię od siebie
odejść.

To epoka złamanych strzał: pamiętaj,
pamiętaj wszystkich martwych ludzi, których nie znałaś.
To decoupage wszelkich wojen. Moje kości, moje włosy, te
zdechłe wzgórza wznoszące się ponad zwojami
mojego umysłu, których nie mogę dotknąć. Te
srebrne demony zdeponowane w skrzyni na dnie morza,
srebrne cząsteczki żywione cipramilem.

Czas uderzał mi do głowy. Mówiły mi o tym wszystkie trupy,
z którymi sypiałam. Ich chłodne dłonie na moich piersiach,
na mojej szyi. Moja jednoosobowa bohema. Uwalniam
atawistyczno-pogańskie popędy, by spadając patrzeć
w gwiazdy. Wymierzam cel. Ładuję nabój. Prosto
w twoje serce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość w czasach rozpaczy

czego chcą

Requiem dla umarłej